20-lecie LC Krotoszyn
W dniach 10-12 czerwca 2011 r. nasz Klub obchodził swoje 20. urodziny. Spotkanie powitalne w piątkowy wieczór w ogródku restauracji Wawrzyniak, z muzycznym tłem pięknie jazzującej, nowopowstałej krotoszyńskiej kapeli, wprowadziło bardzo szybko wszystkich jego uczestników w cudowny nastrój, który utrzymywał się już do końca tej 3-dniowej imprezy.
Przybyło do nas w tych dniach wielu gości z Polski i zagranicy – nasz Gubernator, Ryszard Jakubowski wraz z małżonką, Past Gubernator Daniel Wcisło, przedstawiciele LC Poznań 1990, LC Leszno, LC Kalisz, LC Jarocin, silna grupa przyjaciół z naszego klubu założycielskiego LC Wienhausen-Flotwedel z Dolnej Saksonii, koledzy z duńskiego klubu LC Stevens oraz rumuńskiego LC Oradea 22. Powitania, uściski, całusy i wiele, wiele miłych, serdecznych słów. Jak to w gronie dobrych przyjaciół.
Po sobotnim przedpołudniu, spędzonym w domach i ogrodach członków naszego Klubu, przyszła pora na główną uroczystość w pięknej, reprezentacyjnej sali krotoszyńskiego ratusza, którą swoją obecnością zaszczycili także przedstawiciele lokalnych władz samorządowych oraz naszych sponsorów i beneficjentów naszej działalności.
Było bardzo dostojnie i elegancko. Wiele przemówień, wspomnień, gratulacji, życzeń i podziękowań – za pomoc dla krotoszyńskich szkół, przedszkoli, ośrodków integracyjnych, stowarzyszeń oraz pomoc indywidualną dla ludzi w potrzebie. Padło wiele pięknych słów, wyrazów wdzięczności i zrobiło nam się bardzo ciepło na sercu, i poczuliśmy przez chwilę odrobinę dumy z tego, że chyba jednak udało nam razem coś dobrego przez te 20 lat zrobić, że było warto. Krótkie przemówienie matki kilkunastoletniego chłopca z porażeniem mózgowym, a potem jego, siedzącego na wózku inwalidzkim i z trudem wygłaszającego kilka prostych, ale jakże wzruszających zdań, sprawiło, że niejednemu z nas zaschło w gardle, a w oczach pojawiły się łzy. Jak wiele jest ludzi w potrzebie, jak wiele boryka się na co dzień z problemami, o których większość z nas nie ma najmniejszego pojęcia. Warto, naprawdę warto, robić coś dla innych. Chociażby po to, żeby jeden raz usłyszeć to, co padło z ust tej matki i jej syna.
W wielu przemówieniach pojawiały się słowa o przyjaźni, takiej szczerej, prawdziwej, głębokiej. I o lioniźmie, jego istocie, wartościach, jego fundamentach.
Ta atmosfera przyjaźni oraz poczucie wspólnoty lioneskiej, przekraczającej granice narodowe, wiekowe, kulturowe, łączącej wszystkich nas pod mottem „We serve”, towarzyszyła nam do końca obchodów jubileuszowych.
I jeszcze jedna rzecz, drobna wprawdzie, ale za to bardzo miła, myślę, że szczególnie dla naszych kochanych pań, które towarzyszyły nam i wspierały nas przez te 20 lat – to przytoczone przez prezydenta naszego klubu założycielskiego, Friedricha-Wilhelma Hartmanna, słowa niemieckiego poety, Heinego, o „Afrodytach znad Wisły”. I chociaż nam, członkom LC Krotoszyn, przybyło 20 lat, a niektórym z nas urosły brzuchy, poszroniały nieco głowy, czy przerzedziły się czupryny, to czas jakby oszczędził nasze panie, co można było stwierdzić na zdjęciach z wspomnieniowej wystawy, w hallu ratusza.
A wieczorem w sobotę była eksplozja radości, humoru i wspaniałej zabawy na jubileuszowym balu charytatywnym. Blisko sto osób bawiło się razem do wczesnych godzin porannych. Nie było osób siedzących, a partnerzy i partnerki do tańca się zmieniali się co chwilę. Było luźno, swobodnie, wesoło. Tak naprawdę razem, całą salą, można się bawić jedynie w gronie dobrych przyjaciół.
I przyszła niedziela, pożegnania, kolejne uściski, całusy i zobowiązania do ponownych odwiedzin. I jeszcze wycieczka z grupą niemiecko-duńską do wybranych miejsc związanych z początkami państwa polskiego w Poznaniu i Rogalinie, i wieczór na przepięknym poznańskim rynku.
A gdzieś, zupełnie w tle tej imprezy, krótka rozmowa w sobotnie popołudnie z Rysiem Jakubowskim i Jurkiem Jamborem na temat założenia nowego klubu LIONS w Wielkopolsce. Byłoby pięknie zacząć następne 20 lat od takiego projektu.
Aleksander Zielonka
Wiceprezydent LC Krotoszyn kadencji 2010/2011